niedziela, 5 września 2010

Esencja uwodzenia

Ostatnio zastanawiałem się nad tym czym jest dla mnie uwodzenie... Doszedłem do wniosku, że nie chcę dawać kobiecie tego co każdy inny koleś... jakichś mdłych emocji i tylko zwyczajnego sexu.

Nie chcę, żeby kobieta pamiętała mnie jako zwykłego faceta poznanego na ulicy. W tym wszystkim pragnę czegoś więcej... Chcę opanować jej umysł i ciało... dotrzeć do jej najgłębszych fantazji i marzeń, o których sama mogła wcześniej nie mieć pojęcia...

Wydaje mi się, że każdy musi do tego dotrzeć sam, bo własnie tutaj tkwi całe szczęście, kiedy uświadamiasz sobie, że bycie w związku z pierwszą lepszą poznaną dziewczyną jest sztuczne i bez sensu jeśli Ty jej "nie czujesz" ...

Niektórym ciężko sobie uświadomić, że człowiek to takie zwierze, dla którego sex to substytut szczęścia, a cała seksualność, chemia, ciepło między mężczyzną a kobietą jest z tym silnie powiązane. Nie wiem jak to lepiej opisać, ale to nie jest tylko sex... tutaj chodzi o coś więcej... o tajemnice jaką skrywa kobieta, siłę pasji i spontaniczność waszej interakcji... Nie ma tutaj miejsca na manipulacje bo oboje chcecie tego samego i rozumiecie, że jesteście dla siebie wyjątkowi.

Kiedy dojdziesz do takiego momentu i zaczniesz to zauważać nie licząc kobiet z którymi spałeś i gloryfikować tylko seksualnego aspektu waszej znajomości to zauważysz, że będziesz miał więcej lasek w swoim życiu niż czasu...
I wtedy właśnie zrozumiesz, że to jest właśnie szczęście... :-)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz